czwartek, 21 kwietnia 2016

Ikat - zaczarowane chmury

Już dawno nosiłam się z zamiarem napisania kilku słów o ikacie. To przepiękne tkaniny, tradycyjnie tworzone w wielu miejscach na świecie - od Ameryki Południowej (Argentyna, Boliwia, Ekwador, Meksyk...), przez Centralną i Południowo-wschodnią Azję (Uzbekistan, Kambodża, Filipiny, Tajlandia), aż po Indie i Japonię. Łączą je przepiękne, jakby rozmyte wzory, uzyskiwane dzięki niesamowitej technice produkcji: otóż wzory ikatu nie są namalowane czy drukowane - wzór znajduje się na nici PRZED tkaniem! Ten rozmyty efekt zawiera się w perskiej nazwie ikatu - 'abr', czyli chmury.


W sklepie multi-kulti mamy ikatowe poduszki z Uzbekistanu - a więc parę zdjęć, jak to wygląda właśnie tam. Do farbowania tkaniny (najczęściej jest to jedwab oraz bawełna) stosowane są naturalne barwniki. Pofarbowane nici są rozwijane na krosnach i zaczarowywane są w tkaninę... Nie przypadkiem mowa o czarach! W Uzbekistanie twórcy ikatu cieszyli się dawniej dużą estymą, a nazywano ich 'abr band', czyli 'zawiązywacze chmur'...
W Uzbekistanie produkowane są dwie wersje ikatu: adrasa - z bawełnianym wątkiem; i atlas - cały jedwabny.


I kilka zdjęć ikatowych poduszek w różnych wnętrzach. Przepięknie komponują się zarówno we wnętrzu klasycznym, jak i w stylu boho; niesamowicie wyglądają połączone z innymi tkaninami - delikatny jedwab poduszek i surowa wełna kilimów. To lubimy!!


Koniecznie zobaczcie naszą kolekcję ozdobnych poszewek na poduszki z Ikatu - prawdziwa uczta dla oczu :)
A więcej inspiracji wnętrzarskich z ikatem znajdziecie na naszym Pintereście!


Zdjęcia (od góry od lewej): 1, 13, 2 (kolekcja Gucci), 3 4, 7, 5, 6, 8, 9, 10, 11, 12, 14


czwartek, 11 lutego 2016

2016

...A więc od czego zacząć, kiedy powraca się po tak dluuuugim czasie nieobecności?
Jednym z moich noworocznych postanowień był powrót do prowadzenia Bloga. I co? I już luty w pełni, a ja się dopiero zabieram. Ale się zabrałam!
Oczywiście, w międzyczasie pojawiło się u nas mnóstwo nowej, pięknej biżuterii. Jak ten wisior powyżej, ozdoba afgańskich nomadów - plemienia Kuchi, który przywieźliśmy z Iranu. Z Iranu??? zapomniałam! Na blogu nie pojawiła się nawet wzmianka o tym, że byliśmy w Iranie... A byliśmy już dobry kawał czasu temu! Zamierzam więc wrzucić kilka przynajmniej zdjęć z tamtej wyprawy. Problem polega na tym, że z czystego lenistwa :( nie wozimy ze sobą dużego aparatu - robimy zdjęcia głównie telefonami... No i jakość pozostawia wiele do życzenia... Ale coś wrzucę, obiecuję!
Wciąż powracamy za to na przykład do Maroka - dlaczego? Bo tam naprawdę są piękne biżuty! W Iranie ciężko było coś znaleźć, a jeśli już - ceny porażały! (stara biżuteria w cenach wyższych, niż w naszym sklepie!), za to zachwyciły nas piękne obrusy ręcznie drukowane w Isfahanie...
Biżuteria i wyjazdy to jedno, a życie codzienne - to drugie. I tu to dopiero rewolucja! Do naszej, pięcioletniej już Córki Pierwszej dołączyła Córka Druga :) Niedługo skończy 4 miesiące i czas najwyższy wyrobić jej paszport.
Zostańcie z nami, bo teraz (obiecuję !!!) zamierzam regularnie wracać do prowadzenia bloga, mam mnóstwo pomysłów, będę wrzucać piękne wnętrzarskie zdjęcia, pokażę Wam nasze maleństwo i przypomnę sobie Iran :) Do zobaczenia!