piątek, 1 października 2010

co zostaje z podróży....

...kiedy wraca się do domu, gdzie nie ma takiego słońca, takich suków, kolorów, takiej inności? zostają smaki. zawsze przywozimy małe co nieco, które później przypomina podróż...domowym smakiem syryjsko-jordańskiej wyprawy niewątpliwie jest dla nas za'atar: przyprawa - mieszanka sezamu, tymianku i innych ziół. wiedziałam, że muszę to kupić, bo kusił mnie kurczak w za'atarze Nigelli Lawson. ale kurczak Nigelli nie umywa się do zwykłego chleba maczanego w oliwie z oliwek i w za'atarze. (na zdjęciu z suszoną szałwią, też z Jordanii)
nasz pierwszy raz z za'atarem:w gościnie u farmera (i jego Mamy), który zawiózł nas (na stopa) z Madaby gdzieś na drogę nad Morze Martwe, a po drodze pokazał nam swoje pole pełne oliwek i winorośli, gdzie stawia mały pensjonat a potem zaprosił do swojej wioski na śniadanie... na śniadaniu były same dobra z własnego pola i hodowli: biały ser kozi, masło z koziego mleka, konfitura z winogron, oliwa z oliwek. pita i za'atar. i herbata z szałwią.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz