
inspiracją były tybetańskie thanki, piękne obrazy malowane czy wyszywane przez mnichów buddyjskich, służące np do medytacji.

no bo tak: Budda ma korzenie indyjskie: sam w sobie jest batikiem, przywiezionym z Waranasi. Obszyłam go dekoracyjną taśmą używaną do sari, kupioną na bazarze na Goa, a sznurek do zawieszenia to pompony (też z Waranasi), które w oryginale miały zdobić konie.
Co do Tworzenia przez duże Te: Budda na ścianie ma w zasięgu wzroku malutkie łóżeczko, które czeka teraz na swoją nową lokatorkę... która na razie w pozycji Buddy, tyle, że na głowie, medytuje ruchliwie w moim brzuchu :)

Lokatorka uprawia bikram joga :D Pozdrawiam i trzymam kciuki :DDD
OdpowiedzUsuńKasia
O, jest nawet lepsza, bo ma 100% wilgotności w sali ćwiczeń!
OdpowiedzUsuń...i dziękuję:)