wtorek, 18 lutego 2014

Stara biżuteria

Aj aj aj! Jeśli między marcem a lipcem znajdziecie się w Paryżu, koniecznie musicie to zobaczyć! Wystawa "Berber Women of Morocco" organizowana przez fundację Pierre Bergé - Yves Saint Laurent. Do obejrzenia będzie między innymi biżuteria berberyjska ze zbiorów tych dwóch panów, która na co dzień znajduje się w Muzeum w Jardin Majorelle w Marakeszu, ale także ze zbiorów paryskiego Muzeum du quai Branly oraz ze zbiorów prywatnych, co może być arcyciekawe, bowiem sporo kolekcjonerów - zwłaszcza we Francji - interesuje się sztuką Afryki Północnej, a wiadomo, że zbyt wielu okazji do oglądania tych prywatnych skarbów nie ma.
Przy okazji dowiedziałam się, że podobno moda na tego typu kolekcje dotarła do Zatoki Perskiej - szejkowie wykupują całe zbiory i wywożą do swoich posiadłości - i tyle je widzieli :/ Więc tym bardziej napatrzeć się trzeba.
Kilka dni temu w Paryżu fundacja Pierra Bergé organizowała aukcję staroci, między innymi marokańskiej biżuterii. Co i za ile zostało sprzedane można zobaczyć tutaj. Lektura dla mnie bardzo ciekawa, zwłaszcza ceny :) O, taki naszyjnik na przykład poszedł za 350 euro, a zdjęcie zamieszczam tu, bo akurat niedługo w Multi-kulti.pl znajdziecie podobny wisior, identyczne Hamsy (Rączki Fatimy), a srebrne takież monetki już są od dawna w naszym posiadaniu (i Waszym też mogą być ;))
A propos, ostatnio znalazłam fantastyczną stronę pewnego włoskiego butiku, przy oglądaniu której szczęka opadała mi mocno, nie wiem już, czy bardziej przy cenach czy przy niektórych skarbach, na przykład takie kolczyki, o.... (600 euro). Z Uzbekistanu te cacka.

Mam jeszcze jeden ukryty cel dla którego piszę o tym wszystkim. Otóż od czasu do czasu, na szczęście rzadko, zdarzają się głosy zdziwienia co do cen biżuterii u nas. Otóż nie jest tania, choć z drugiej strony - nie jest też droga. Już kiedyś tu chyba pisałam, że cena drogiego naszyjnika jest porównywalna do ceny butów z sieciówki, które ponosimy jeden sezon... A taka biżuteria zostaje na lata, można ją nawet przekazać kolejnym pokoleniom - ja trochę z myślą o mojej córce z każdego wyjazdu muszę coś sobie przywieźć specjalnego. Staramy się wybierać stare rzeczy, które kosztują niemało. Ale są piękne, unikatowe, to nie jest chińska masówka. Nie twierdzę, że mają niesamowitą wartość muzealną, ale zdecydowanie mają swoje lata i mają wartość sentymentalną. Wyobraźcie sobie, ile i jakie historie wiązać się mogą z ich poprzednimi właścicielkami!
Mamy także rzeczy tańsze, wiadomo. Na przykład metalowe bransoletki czy niektóre wisiorki. Ale i one są z historią. Chcemy Wam proponować rzeczy, których nie znajdziecie gdzie indziej.
I - nieskromnie powiem - udaje nam się to :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz