piątek, 10 lutego 2012

Aleksandria

Kilka dni temu w radio usłyszałam krótką rozmowę z Piotrem Ibrahimem Kalwasem, potem natknęłam się w sieci na wywiad i zdjęcia Kalwasa z Aleksandrii, gdzie mieszka - i przypomniałam sobie, że to dzięki niemu i jego książce "Dom" postanowiliśmy zrobić sobie wycieczkę do Aleksandrii...
Aleksandria nie jest oczywistym wyborem turystycznym. Egipt ma w końcu słynniejsze kurorty nadmorskie, a Aleksandria leży nad M.Śródziemnym - co to za atrakcja... Ale nie zawiedliśmy się. Owszem, nad morzem byliśmy kilka razy, ale co innego podobało nam się bardziej.
Co takiego? Trudno to określić. Aleksandria ma swój specyficzny klimat... Świetne, stare, ogromne ahwy - kawiarnie, czynne często całą dobę, miejsca spotkać, plotek, palenia sziszy i picia kawy; wyborne knajpy z rybami i owocami morza, no i jakiś taki luz... swobodę, miły klimat, fajną atmosferę. W Aleksandrii można się naprawdę dobrze poczuć a nawet zamieszkać...
Tu na zdjęciu widać przy oknie koszyk - jak pisze Kalwas w "Domu", tak mieszkańcy robią zakupy. Pani domu opuszcza kosz na dół, w środku są pieniądze i lista zakupów, a gospodarz domu kupuje, co trzeba i odsyła kosz na górę. Reszta dla niego :)
'maluch' - częsty pogromca egipskich ulic. Tu wyjątkowo odpicowany ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz