sobota, 14 listopada 2009

hare hare harira!

harira o marokańskiej kuchni nasłuchałam i naczytałam się przed wyjazdem mnóstwo. miało być tak, jak lubię - gęsto, bogato od przypraw, esencjonalnie... na miejscu były głównie kości, trochę warzyw i pyszne różności na bazie jogurtu. niemniej na pewno było bardzo eko - wszystko prosto z pastwiska (jagnięcina, baranina) czy grządek. problemem było już śniadanie: poza dużymi miastami, gdzie na ulicy można zjeść coś a'la naleśniki (z warstwą masła, głównie), pozostaje właściwie jajecznica.
'berberyjska' może być z pomidorami czy oliwkami. od rana w przydrożnych jadłodajniach (szumna nazwa) stoją na węglach tadżiny, ale gotowanie w nich trwa długo no i niekoniecznie ma się ochotę na kości z barana o 10 rano... opiewany kuskus, który miał lecieć z nieba niby manna, okazał się być rarytasem, o który trzeba było specjalnie pytać szefa kuchni... rzadko był dostępny, wręcz czasami inni klienci słysząc, na co mamy ochotę, trochę z nas pokpiwali... ale jak już ten kuskus był – to był wspaniały!
Papka na zdjęciu powyżej to moja wariacja na temat zupy harira. Podobno jada się ją w Ramadanie (nie zauważyłam), my jedliśmy ją w Imilchil, na wielkim targowisku, w polowych warunkach. na zdjęciu niżej nasza harira stoi w tym wielkim garze.
Przepisów na harirę jest mnóstwo, najważniejsze, żeby była pikantna, z ciecierzycą i pomidorami. zwykle robiona jest na wywarze z mięsa, ja do swojej dorzuciłam tylko jakieś resztki kurczaka.
oto moja wersja.
harira:
cieciorka (u mnie świeża, namoczona wcześniej, może być puszka)
garść soczewicy czerwonej
1 kostka rosołowa (albo wywar)
woda (ok.litra)
1 pęczek natki pietruszki, posiekany
1 pęczek kolendry, posiekany
1 pęczek mięty, posiekany
puszka pomidorów
Warzywa (do wyboru: papryka, dynia, cukinia, marchewka... co tam w lodówce...)
2 cebule, posiekane
przyprawy:
1 łyżeczka kurkumy
1 łyżeczki mielonego imbiru
1 łyżeczki mielonego kuminu (u mnie cały)
1 łyżeczki mielonego pieprzu
2 łyżeczki mielonego cynamonu
szczypta soli
2 łyżeczki mąki
cytryna
olej

*ciecierzycę ugotować na prawie miękko – dojdzie w zupie.
do wrzącej wody wrzucić kostkę rosołową, dodać ciecierzycę, soczewicę, pomidory, warzywa (u mnie pokrojona w paski zielona papryka i starta marchewka).
na patelni podsmażamy cebulę, dorzucamy przyprawy, chwilę smażymy – uwaga, żeby się nie przypaliły! dodajemy trochę wody, dusimy kilka minut. rozprowadzamy mąkę.
jak wszystko się ładnie zagęści (uwaga na grudki), rozprowadzamy wywarem i gotowy zagęszczacz przekładamy do zupy.
pod koniec dodajemy zioła (u mnie ubogo – tylko pietruszka), przed podaniem wciskamy cytrynę (do smaku)
i już!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz