wtorek, 20 marca 2012

Nubia: stara biżuteria beduińska

No więc tak. Przywieźliśmy tym razem trochę srebrnych kolczyków, głównie bez kamieni, choć są małe wyjątki, kilka wisiorków, amuletów, Rączki Fatimy, parę sznurów kamieni, beduińskie małe ozdóbki (dwie są w tym naszyjniku) i - poza biżuteryjnie - kilimy. Wszystko piękne, jak zwykle :)
ALE jest parę takich skarbów, które po prostu mnie rozpalają. Co ja poradzę, że mam słabość do pogniecionych, poobijanych staroci??? Widzę i wiem - muszę TO mieć!!!!
Tak było w przypadku tego wisiorka. Tak naprawdę nie jest to wisiorek, tylko część jakiejś ozdoby. Beduińska, dokładnie nubijska rzecz. Na jednym z kółeczek na dole coś wisiało - jakieś skrawki ręcznie plecionego łańcuszka. Z wahaniem to ucięłam, bo jednak są granice i nie każdy lubi nosić jakieś zwisające śmietki ;)
Potem kupiłam ten koral. Tylko jeden, jedyny sznurek. Rany, ten kolor!!!! Cudo po prostu. Wszystko prosi się o minimalizm. Uwielbiam etniczny minimalizm, niemal tak samo, jak orientalny przepych :)
Będąc szczerze nieskromną powiem, że mnie zapiera dech. Naszyjnik nie jest wielki. Ale ma to coś...
Cena - zaporowa! Choć jak się dobrze zastanowić, to wcale nie... Czasem kupując takie rzeczy dla siebie mam przelicznik - ile par butów za to kupię. A że lubię nienajtańsze, a potem noszę jeden sezon, to wychodzi na to, że lepiej zainwestować w ponadczasową rzecz. To nasz najdroższy naszyjnik. Ale kto wie, może będą droższe, bo innych starych poobijańców jeszcze kilka mamy (ale nie takich, to wyjątkowy wzór)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz